Czy warto jechać do Niszu?

Jeśli zapytać przeciętnego turystę o atrakcje jakie oferuje Serbia, bez namysłu odpowie: Belgrad. I nie pomyli się- miasto nad Dunajem i Sawą ze swoją wyjątkową architekturą i nocnym życiem to faktycznie obowiązkowy punkt w czasie zwiedzania tego kraju. Jednak warto również odwiedzić inne serbskie miasta, a zwłaszcza położony ok. 240 km na południowy wschód od Belgradu Niš. 

 To trzecie co do wielkości miasto Serbii, choć może wydawać się niepozorne, ma bardzo bogatą, starożytną historię. Chociaż na terenie dzisiejszego Nišu od setek lat przed naszą erą żyły różne plemiona, jego właściwa historia rozpoczyna się po podboju dzisiejszej Serbii przez rzymskie legiony 75 lat przed Chrystusem. Ze względu na strategiczne położenie, Rzymianie budują tu fort, który nazywają Naissus. W ten sposób dzisiejszy Niš staje się jednym z najważniejszych miast ówczesnych Bałkanów i zarazem stolicą rzymskiej prowincji Mezja. To właśnie tu urodził się cesarz Konstantyn Wielki, budowniczy wspaniałego Konstantynopola. To również w Naissus doszło do spotkania dwóch cesarzy: Walentyniana i Walensa, którzy podzielili między siebie Imperium. Niemym świadkiem tamtych wydarzeń oraz obowiązkowym punktem na turystycznej mapie Nišu jest Villa Mediana- czyli dobrze zachowana posiadłość Konstantyna z IV w.p.n.e. Jest to imponujący pomnik historii, dopiero otwarty dla zwiedzających po licznych renowacjach i atrakcja turystyczna- w końcu kto nie chciałby chociaż przez chwilę poczuć się jak rzymski cesarz w swojej willi? 

   Jednak rzymskie zabytki to tylko jedna z wielu części jaka składa się na tkankę tego miasta.

Choć po upadku Rzymu Niš był najeżdżany i zdobywany przez różne nacje, najbardziej zakorzenili się w nim Słowianie, którzy pojawili się tu w V w. i do dziś stanowią największą grupę etniczną. Dziś miasto jest zamieszkane prawie wyłącznie przez Serbów, z nieliczną mniejszością romską. Zresztą, żeby naprawdę poczuć to miasto trzeba przejść się jego uliczkami. Podobnie jak w Belgradzie, znajdziemy tu mnóstwo małych, urokliwych restauracji, kawiarni i innych miejsc serwujących bałkańskie przysmaki. Po zjedzeniu pysznej pljeskavicy lub cevapcici, warto zajrzeć do centrum handlowego Kalča znajdującego się na końcu głównej ulicy im. Milana Obrenovicia. Ponieważ ceny w Serbii są dla Polaków stosunkowo tanie, każdy znajdzie tu coś dla siebie. Na szczególną uwagę zasługuje firmowy salon firmy Kraś, czyli swego rodzaju jugosłowiańskiego Wedla. Po kulinarnej rozkoszy, warto skierować swoje kroki do najbardziej rozpoznawalnej części Nišu, a mianowicie twierdzy, znajdującej się na prawym brzegu Niszawy. Powstała na miejscu rzymskiego fortu budowla była wielokrotnie przebudowywana, lecz jej obecny kształt jest dziełem Turków Osmańskich, którzy podbili Serbię w XV w. Mimo, że dzisiaj jest to miejsce wypoczynku i spacerów, forteca ma dość ponurą historię. Jest także symbolem oporu Serbów przeciw Imperium Osmańskiemu. To tutaj vojvoda Sindelić, w akcie przypominającym Juliusza Ordona bądź sienkiewiczowskiego Wołodyjowkiego, wysadził się w powietrze razem z atakującymi fort Turkami oraz trzema tysiącami swoich towarzyszy broni. Ten bohaterski czyn do tego stopnia rozsierdził muzułmańskich najeźdźców, że ich dowódca kazał zebrać głowy poległych obrońców fortecy i wybudować z ich czaszek wieżę- makabryczny pomnik tureckiej dominacji. Zwiedzanie wieży wymaga mocnych nerwów, zwłaszcza jeśli pomyśli się, że jej budulcem były ludzkie głowy. 

     Aby oderwać się od przykrej historii miasta, najlepszym sposobem jest udanie się do podmiejskiego sanatorium zwanego Niśka Banja, kurortu oferującego wody mineralne i gorące źródła. Oprócz aspektu zdrowotnego, warto przyjechać tu dla samego spaceru po pięknym parku, który rozciąga się dookoła budynków resortu. 

     Oczywiście jak każde bałkańskie miasto,  Niš najlepiej odkrywać samemu. Żaden poradnik nie zastąpi wieczornej przechadzki nad Niszawą, lampki wina w jeden z niezliczonych, małych knajpek czy leniwego pikniku w  Niškiej Twierdzy. Oprócz zachwycających widoków i mnóstwa atrakcji, plusem samym w sobie są gościnni jak wszyscy Serbowie mieszkańcy  Nišu, oraz niskie ceny. Nie ma lepszego źródła informacji i ciekawostek niż rozmowa z tubylcami. Więc pora zakupić rozmówki polsko-serbskie, kupić tani bilet lotniczy i ruszać na bałkańską przygodę!

Jan Worobiej